- nie jeden smakosz marzy o tym aby móc choć
raz skosztować tego „prawdziwego” tatara z koniny
Tatar - potrawa
podawana na zimno, której główny
składnik jest drobno siekany.
Nazwa pochodzi od wojowników
tatarskich, którzy siekli na drobno wszystko co się znalazło w zasięgu ich
zakrzywionych szabel i w żadnym wypadku nie ma nic wspólnego z końskim mięsem!
W oryginalnym wydaniu jest
to strugana, siekana albo drobno krojona (ale nie mielona!) polędwica wołowa
podawana z surowym żółtkiem, cebulą i wieloma różnymi przyprawami, serwowana
najczęściej jako elegancka przystawka. (rzadko jako danie główne)Z upływem czasu powstały jego różne odmiany. Np. tatar z łososia, śledzia, albo nawet z pomidorów czy bakłażanów.
Tatar z tuńczyka do złudzenia przypomina oryginał z polędwicy wołowej. |
Także „sos tatarski” zasadniczo składający się z majonezu, siekanego gotowanego jajka i szczypiorku, słusznie nosi tą nazwę, bo wszystkie stałe składniki są siekane.
W dawniejszej i w dzisiejszej Polsce, co restauracja, to inny wygląd tatara. |
Tutaj, bez żółtka i na sosie z dzikiego czosnku. |
Ogólnie dominuje definicja, że jest to: wysoko gatunkowa wołowina pozbawiona tkanki tłuszczowej, świeżo przepuszczona przez maszynkę do mięsa, podawana z siekaną cebulą, kaparami, żółtkiem, solą, pieprzem, oliwą z oliwek, musztardą i sosem Worcester. Czasami dodatkowo podaje się odrobinę siekanych solonych sardeli, lub co sobie cenią wytrawni znawcy – parę kropel dobrego koniaku.
Po środku tarar z polędwicy jelenia. Z lewej i z prawej, Carpaccio z tego samego mięsa. |
J. Verne wszyscy znamy jako „ojca” kapitana Nemo i
autora popularnych powieści choćby „20.000 mil podmorskiej żeglugi” albo „W 80
dni dookoła świata”.
Należy uznać, że potrawa wtedy
jeszcze była fikcją literacką. Później ideę podchwyciły pewnie eleganckie
restauracje Paryża i tak zwolna to bardzo szykowne danie okrężną drogą
trafiło pod strzechy.
Powszechnie powtarzana jest inna
wersja twierdząca, iż prawdziwy tatar miał powstawać z surowej
polędwicy końskiej, którą Tatarzy przed spożyciem „uszlachetniali” przez
ujeżdżanie jej pod siodłem.
Faktem jest, iż gdy w XIII wieku
mongolskie hordy pod wodzą Dżingis Chana ruszyły na podbój Europy, jego
wojownicy nazwani Tatarami zapisali się w historii jako okrutna dzicz, która
mordując, paląc i grabiąc, niszczyła wszystko co napotkała na swej drodze.
Dlatego łatwo przypisywano im wszystko to co najgorsze.
Czasami spotyka się też
określenie „Tartar” (od Tartar
– w Mitologii Greckiej miejsce odbywania najcięższych kar w Hadesie)
Dopiero w XV wieku spotyka się w
Europie pierwsze zapiski mówiące o jedzeniu surowego mięsa końskiego przez
Tatarów. Na Starym Kontynencie coś takiego uważano wówczas za synonim
zezwierzęcenia.
Wspomniane notatki sporządzono na
podstawie emocjonalnych relacji ofiar uprowadzonych w jasyr dla okupu. Wzięci w
niewolę zaobserwowali, iż Tatarzy wkładali pod siodła kawałki mięsa wycięte z
zabitych w bitwach koni. Ponieważ nie na każdym postoju jeźdźcy rozpalali ogień
uznano, że musiało ono być zjadane na surowo, o czym z obrzydzeniem opowiadali
po powrocie.
Tym czasem nic bardziej mylnego.
Tatarzy nigdy by nie wzięli do ust surowego mięsa, i to pod żadną postacią. Wystarczy
sobie wyobrazić jak musiał „pachnieć” taki befsztyk po wielu godzinach
przebywania w cieple pod siodłem, do tego „uperfumowany” końskim potem aby
zrozumieć, że nawet największe zdziczenie nie mogło prowadzić do zachęty
zjedzenia takiego „delikatesu”.
W tamtej dobie Tatarzy na
swych małych konikach przemierzali setki i tysiące kilometrów. Używane przez
nich siodła były wykonane z twardego drewna, które często powodowało krwawe
otarcia na grzbietach zwierząt. Wierzyli, iż surowe mięso wkładane pod siodło
miało działać leczniczo na zranienia skóry.
Po „zużyciu” rzucali je psom na
pożarcie albo zwyczajnie je wyrzucali.
Taką samą „medycynę” obserwujemy
na westernach, kiedy to kowboje okładają sobie surowym befsztykiem podsiniaczone
w bójce oko.
Mimo
wszystko legenda o surowym końskim mięsie zmiękczanym do jedzenia pod siodłem
poszła w świat i jest w kółko powtarzana
w najlepszej wierze. Dopiero podróże Europejczyków na Wschód na początku XIX
wieku zadały kłam tym sensacjom. Potomkowie Tatarów byli ciężko zdziwieni, gdy
ich o to pytano. Mongołowie bowiem do jadania surowego mięsa do dzisiaj mają
ogromną awersję. Prędzej już od dawna posądzali o to nas Europejczyków i jak
się okazuje mieli rację.
Czyli
jeśli ktoś nieprzerwanie tęskni za tym, żeby choć raz w życiu skosztować jak
smakuje tatar z surowego końskiego mięsa, śmiało może sobie te marzenia
darować, bo jak się okazuje obiekt marzeń jest tylko mitem.
Gdy goście lokalu w
„ludowej” ojczyźnie pod wódeczkę zamawiali „inwalidę” obrotny kelner musiał
wiedzieć, że idzie tu o tatara. (no musiał być inwalidą – ze względu na jedno
jajo) J
Z lewej, tatar z łososia na gotowanym jajku. Z prawej - bajcowany łosoś między krążkami pumpernikla. |
„O kremówce w Wadowicach i widelcu w butelce”, Wydawnictwo Nowik Opole (2008)
Resztka nakładu
jest jeszcze do kupienia w sprzedaży wysyłkowej, bezpośrednio u Wydawcy.
Z tego co wiem,
po promocyjnej cenie 10 zł + koszt przesyłki pocztowej.
Znajdziesz tam
odpowiedź na pytanie, czy faktycznie widelec włożony do butelki szampana zapobiega
ulatnianiu się bąbelków? Co to są prawdziwe kołduny? itp. itd. Oraz wiele
innych prawd kulinarnych!
Uwielbiam tatar ! Ciekawy wpis :)
OdpowiedzUsuńTo gramy w tej samej drużynie, bo ja też uwielbiam!
UsuńDrużyna rośnie, bo ja też przepadam za tatarem :)
UsuńJaki masz numer na koszulce? :-)
UsuńDobrze wiedzieć, bo moje wiadomości były złe.
OdpowiedzUsuńCzy możesz zdradzić, co było złego w Twoich wiadomościach?
Usuń....podawana z siekaną cebulą, kaparami, żółtkiem, solą, pieprzem, oliwą z oliwek, musztardą i sosem Worcester. Czasami dodatkowo podaje się odrobinę siekanych solonych sardeli, lub co sobie cenią wytrawni znawcy – parę kropel dobrego koniaku.
OdpowiedzUsuńTo właśnie przed chwileczką tu przeczytałam. U nas w naszej biedronce można kupić ,,tatara" już paczkowanego. Mam sos Worcester i kapary. Kupię w wypróbuję , bo czasem sobie ten tatar kupuję. Bardzo tu przytulnie i bardzo ciekawie . Zaglądam tu już od pewnego czasu, ale to mój pierwszy komentarz.Pozdrawiam,babcia ulka
Nie chcę psuć smaku, ale do kupowania gotowego tatara podchodziłbym ostrożnie. Tego co prawdziwie znajduje się w takiej mielonce, tego nie widać!
UsuńCzęsto preparat taki zawiera chemię spozywczą, nie zawsze organiczną - tzw. poprawiacze smaku. Nawet jeżeli w jedzeniu okaże się smaczny, najczęściej "płaci się" za to bezwiednym zjadanirm chemii.
Nie ma to jak tatar, ech!!!!! uwielbiam i mogłabym jeść i jeść od czasu do czasu popijając dobrym kielichem dla zdrowotności. Zawsze się zastanawiałam dlaczego nawet w renomowanych restauracjach czy w hotelach wysokiej klasy u nas, tatara się mieli, przecież to psuje całość jak diabli!
OdpowiedzUsuńTatarem przyrządzonym po mistrzowsku można wręcz się deletkować.Po długim okresie przerwy zaczęto podawać na stoły jak w latach 60 tych. Jest to rarytas.
OdpowiedzUsuńSława
właśnie słuchałem opowieści o tatarze w radiowej dwójce, ciekawa z Pana Persona
OdpowiedzUsuńByć może te historie o mięsie z pod siodła, które rzekomo jadali tatarzy ma w sobie trochę prawdy. W podobny sposób przyrządzali mięso Burkowie w Płd Afryce w połowie XIX w. Różnica polegała na tym że mięso odprawiano, peklowało się na wolich grzbietach a na koniec suszone na słońcu. Nazywali takie mięso Biltong. Popularne do dziś choćby w RPA, chociaż pewnie inaczej obrabiane. Sądze więc że i Tatarzy mogli stosować podobne praktyki. Ale to tylko moja opinia.
OdpowiedzUsuńZ dostępnych mi źródeł historycznych wynika, iż Mongołowie stronili od jedzenia mięsa w surowej postaci.
Usuńspod siodła - Słownik Języka Polskiego... polecam :)
UsuńŚwietnie przedstawiony przepis, na pewno także go wypróbuje. Dekoracja tatara widzę że bardzo się liczy, ładne udekorowanie całej potrawy na talerzu zawsze będzie lepiej smakowało, bo w końcu je też się oczami :-). Wiele osób robi prawdziwie arcydzieła dekoracji, mi niestety nie zawsze się udaje. Robię czasami taki prosty http://www.open-youweb.com/jak-zrobic-tatar/ ale zawsze skuszę się na coś lepszego. Dziękuję jeszcze raz za wspaniały wpis.
OdpowiedzUsuńDroga Anno!
UsuńTym, że nie zawsze wychodzą Ci piękne dekoracje na talerzu nie powinnaś się tak bardzo przejmować.
Ostatnimi czasy w wielu restauracjach kładzie się największy nacisk na wygląd potrawy bez zwracania uwagi na fakt, że danie w pierwszej linii MA SMAKOWAĆ!
Staraj się aby Twoje potrawy stale były coraz lepsze. Urok dekoracji sam przyjdzie z czasem :-)