Cordon bleu*
- w zależności od punktu widzenia to może być
albo nadziewany sznycel
- albo forma
odznaczenia
- albo nazwa
elitarnej szkoły gastronomicznej we Francji
Ten panierowany nadziewany sznycel każdy każdy kucharz podaje po swojemu |
Jak
mało kiedy w gastronomii wszyscy przyznają zgodnie, że kiedy i jak doszło do powstania cordon bleu nikt nie wie
niczego na pewno. Zaprawdę trudno jest policzyć ile rozbieżnych opinii panuje
na ten temat.
Krajami
które kandydują do bycia ojczyzną dania są (alfabetycznie) Francja i
Szwajcaria.
Określenie
cordon bleu w pierwszej linii trzeba tłumaczyć jako: błękitna wstęga.
Taka niebieska szarfa, którą bywają przepasywane osoby podczas nadawania im
różnych nagród lub odznaczeń. We Francji początkowo dekorowano nią kawalerów
przypinanych orderów (rycerzy za czasów króla Henryka III – 1578). Później
Ludwik XV - na błękitno mianował wyróżniających się kucharzy. Natomiast już od
wieków kombinacja obu tych słów
występuje w nazwie niektórych elitarnych szkól gastronomicznych.
Nigdzie
jednak we wspomnianych odniesieniach nie udało się odnaleźć choćby pół zdania
wzmianki na temat dania o takiej nazwie. Jeżeli wziąć pod uwagę, że narodowa
kuchnia francuska raczej dystansuje się od jadania panierowanego mięsa. (jeżeli
jest za to tylko w jakichś regionalnych kulinarnych enklawach) Teoretycznie
można założyć, że potrawa pewnie zapuściła korzenie gdzieś indziej.
Co
do samej błękitnej wstęgi to nagradzając przeróżne znaczące
zasługi w Europie szafowano nią dość szczodrze. Od wyróżnień załóg w regatach
żeglarskich począwszy, poprzez trofea narciarskie i wyścigi konne po
dekorowanie zwycięskich kucharzy.
W
Niemczech taką szarfą nagradza się nawet hodowców drobiu. Jednak jak wyżej
wspomniano i tutaj nigdzie nie dopatrzono się związku „zaszczytnego błękitu” z
samym daniem.
Wspomnijmy
wreszcie o słynnej Błekitnej Wstędze Atlantyku, którą otrzymywały
najszybsze parowce na trasie Europa – USA. Choć w nazwie trofeum jest mowa o
niebieskiej szarfie, w rzeczywistości nagrodę wręczano pod postacią samego
srebrnego pucharu, który tylko tak się nazywał.
Niespodziewanie
wreszcie tutaj natrafiono na pierwszy ślad pochodzenia potrawy. Parowcem, który
szybkością kładł wtedy wszystkie inne na łopatki (1929) był statek o nazwie
„Bremen”. Na krótko pokonany przez bliźniaczą jednostkę („Europa”) w 1933 odzyskał
upragnione pierwszeństwo.
Wśród
załogi radości nie było końca i z tej tak miłej okazji na rozkaz kapitana szef
kuchni miał zaserwować coś szczególnego. Mistrz zabłysnął opanowaniem sztuki
kulinarnej serwując cordon bleu właśnie. Jak wtedy przypuszczano
miał osobiście wymyślić to danie „na cześć”. Ponieważ wewnątrz znajdował się
plaster żółtego sera zaczęto podejrzewać, że pomysł ma pochodzenie
szwajcarskie. No i słusznie jak się później okazało. Mianowicie szef kuchni nie
był autorem tej wspaniałości. Przyznał się, że przygotowując przyjęcie podparł
się ściągą ze starej szwajcarskiej receptury. No i w ten sposób wreszcie
znaleźliśmy się w Szwajcarii.
Przepis
bez wątpienia miał wspomniane pochodzenie ale znowu nie było wiadomo kto i
gdzie dokładnie go wymyślił. Znowu trzeba było odkurzyć łopaty i zacząć grzebać
w mrokach historii. Tak jak kura grzebie w ziemi po to aby coś z niej wydobyć.
Wreszcie i badacze tematu doszukali się sensacji. Znaleziono bowiem notatkę,
którą kiedyś ktoś sporządził na podstawie ustnego przekazu.
Przed
200 laty w pewnej restauracji w Szwajcarii z wieloosobowej grupy gości, każdy z
jej uczestników miał zamówić taką samą porcję schabu. Gdy kucharka przystąpiła
do dzieła, niezapowiedzianie pojawiła się liczna grupa nowo przybyłych i
zażądała tego samego. Tym czasem w kuchni nie było już więcej mięsa. Aby wyjść
z opresji przedsiębiorcza szefowa zamiast odmówić gościom spełnienia życzenia
postanowiła pomniejszyć każdą porcję o połowę i uzupełnić je nadziewając
plastrem szynki i sera.
Tak mała wyglądać godzina narodzin tego składanego
nadziewanego sznycla.
Wtedy
najlepszym wyróżnieniem dla pomysłowej kucharki były zadowolone miny gości i
zachwyt właściciela restauracji. Nikomu nie przychodziło na myśl nagradzania
jej jakąś tam wstążką.
Kiedy
kto i gdzie przypiął potrawie błękitną wstęgę, tego chyba nie
dowiemy się nigdy.
Reasumując.
Potrwa najprawdopodobniej ma swoje korzenie w Szwajcarii. (chyba z powodu
obecności żółtego sera)
Błękitną
wstęgę przypięto jej chyba z
powodu uznania świetności kompozycji bo tak kiedyś wyróżniano kucharzy we
Francji.
Zgody
na ten temat nie ma. Nadal trwają spory oto czy do środka daje się keczup czy
nie? Jakiego gatunku ma być ser i jak go należy kroić? Czy ma to być składany
jeden kawałek naciętego mięsa, czy dwa przełożone nadzieniem w plastry? itp.,
itd.
W austriackich restauracjach zawija się po kilka
szparagów:
najpierw w ser a później w cienko ukrojoną szynkę i podaje to jako
Spargel cordon bleu.
Konia z rzędem temu kto się w tym wszystkim połapie.
*Cordon bleu (z jęz. franc.)
– wieloznaczne określenie, które dla potrzeb tej książki należy rozumieć jako -
potrawę, w której kawałek mięsa
na sznycel jest poprzecznie nacięty i wypełniony w środku plastrem szynki oraz
żółtego sera. Po opanierowaniu usmażony w głębokim tłuszczu tak samo jak sznycel wiedeński.
Cytat z książki „O kremówce w Wadowicach i widelcu w butelce” Tadeusz
Gwiaździński
Wydawnictwo
Nowik Opole 2008
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Anonimowe i uszczypliwie sformułowane komentarze będą automatycznie usuwane. Niedopuszczalne są także treści zawierające otwartą lub ukrytą reklamę firm lub produktów.