czwartek, 27 lutego 2025

Pączki najlepsze z najlepszych

Pamiętaj Bartek, że dziś Tłusty Czwartek!


Najlepsze z najlepszych tradycyjnie oferuje Maximarket w Linzu - Bäckermühlweg 61 (nie trzeba długo szukać stoiska bo sprzedają je zaraz przy samym wejściu!) Mają tam także oszałamiający wybór innego rodzaju wypieków. Nie tylko słodkich.
 

Na zdjęciu najlepszy pączek jaki jadłem w życiu. Ciasto puszyste i lekkie. Do tego niezwykle pyszne i bogato nadziane odlotową marmoladą morelową



Tel. do Maximarketu +43 732 375 7770
 
W Austrii bardzo popularne Bauerkrapfen (czyli pączki chłopskie albo wiejskie jak kto woli) Takie samo ciasto jak na klasyczne. Różnica polega na tym, że zamiast kuli formuje się gruby okrągły placek wielkości małego talerzyka deserowego. W środku robi się zagłębienie, które po usmażeniu wypełnia się marmoladą morelową
 
Polskie pączki historycznie wywodzą się z Berlina, gdzie określa się je mianem Berliner Krapfen* - pączki berlińskie Popularne są również w Austrii gdzie noszą nazwę Faschingskrapfen. W tłumaczeniu pączki karnawałowe. Obowiązkowo nadziewane marmoladą morelową. Czasem z dodatkiem rumu.                                                     Kiedyś nasz rodak próbował w Wiedniu uruchomić produkcję nadziewanych różą. Niestety nie dostał zezwolenia.            
W Polsce masowo jada się je w Tłusty Czwartek. Czasem trzeba długo czekać w zawiniętym ogonku. Tego dnia w Austrii kupisz bez kolejki. Dopiero w ostatki, tj
we wtorek poprzedzający Środę Popielcową nad Dunajem mają obfite powodzenie.
 
Sekret puszystości pączków - znanego krakowskiego cukiernika. Jeśli chcesz aby pączki podczas smażenia solidnie wyrosły, natychmiast po umieszczeniu w garnku przykryj go pokrywką na jakieś 2 minuty. Ale nie dłużej. Zrób to samo po przewróceniu na drugą stronę.
Inna metoda (?) Znajoma mi wiejska gospodyni uznana za wspaniale gotującą, oprócz drożdży do ciasta dodaje proszek do pieczenia. Efekt niemal niewidoczny za to wyrób czuć chemią. Nie polecam.

* - słowo Krapfen - w języku niemieckim oznacza także wszystko to, co było najpierw zanurzone w cieście i później usmażone w głębokim tłuszczu.
Muszą w nim pływać. To mogą być sztuki ryb, mięsa, warzyw, etc.
 
 
Tadeusz Gwiaździński

filary smaku

niedziela, 23 lutego 2025

Blog kończy dzisiaj 15 lat!

Ani się człek obejrzał a tu minęło 15 lat od zamieszczenie na blogu pierwszego tekstu. 
Dokładnie 23 lutego 2010 roku był ten pierwszy.
Na przestrzeni wspomnianego czasu zebrało się parę milionów kliknięć. Obecnie po 5.000 a bywa, że czasem 7.000 i więcej miesięcznie. Blog jest czytany w 136 krajach świata. Sam jestem tym zaskoczony.
Od komentarzy ani pytań się nie przelewa. Widocznie nie ma takiej potrzeby.


Niemal wszystko co do tej pory było na blogu zawdzięczam bezinteresownej współpracy żony Zofii


Powoli zaczyna mi brakować tematów. Kto uważnie tu zagląda wie, że w treściach dominuje kuchnia śródziemnomorska. Osobiście uważam, że nadaje się na każdą okazję. Nie jest też zbyt skomplikowana ani kosztowna. Czasem sięgam do polskich tradycji a także do dań uznanych za klasyczne.
 
Od początku nie czerpię z bloga żadnych korzyści materialnych. Niektórzy pukają mi palcem w czoło. Ja jestem zdania, że wolę być absolutnie niezależny.
Tak czy inaczej dzięki Wam wszystkim za zainteresowanie!
 
Tadeusz Gwiaździński
 
filary smaku

czwartek, 20 lutego 2025

Cukier STOP!

Cukier – STOP - z przesadną ilością bo to w sumie jest "biała eutanazja".

Obok alkoholu kolejnym codziennym obciążeniem dla naszych organizmów jest nadmiar cukru w pożywieniu i w napojach. Połączony z brakiem ruchu w zdradliwy sposób powoli odbiera nam zdrowie i znacząco skraca życie.                                                                                                 

Cukier do kawy. Ten na I planie jest brązowy. Błędnie uważany za zdrowszy od białego. Jako nieoczyszczany po prostu zawiera więcej własnego aromatu. Z punktu prawidłowego żywienia jest tak samo szkodliwy jak wspomniany biały
                                                                                                                                            Od prawieków nasi przodkowie kojarzyli słodycz wyłącznie z miodem. Był jedynym prawdziwie naturalnym źródłem słodyczy w naszym pokarmie. Jeszcze sam Aleksander Wielki pisał ze swoich dalekich podbitych krajów, że tamtejsza ludność potrafi z trawy wytwarzać miód i to bez pomocy pszczół. Oczywiście miał na myśli trzcinę cukrową.
Powszechnie dostępne buraki cukrowe zawładnęły Europą dopiero w wiele lat później. Mało kto wie o tym, że na drodze wielokrotnej selekcji zostały wyhodowane z czerwonych buraków. Odznaczają się białym miąższem i słodkim smakiem. W próbkach
jedzonych na surowo czuć ich właściwe pochodzenie. Świat produkuje rocznie miliony ton.
Jak na ironię w handlu są obecne syropy cukrowe opatrzone oszukańczą etykietą „miód pszczeli”. Czego to ludzie nie wymyślą? Z cukru robić miód? Przecież i to słodkie i tamto też. Tyle, że jest ogromna różnica w cenie. To tłumaczy wszystko.
Niestety nawet ten najprawdziwszy miód został wyparty przez przemysłowy produkt zwany cukrem. Miliardy ludzi na świecie nie potrafią się bez niego obejść. Mam na myśli słodki smak. Jak wyżej wspomniałem nasi antenaci poza miodem nie znali innego określenia na słodycz.
Suma sumarum dopiero z upływem lat ludzkość połapała się, że cukier szkodzi naszemu zdrowiu. Jak się okazało - niestety za późno. Te słodkie kryształki zakorzeniły się tak głęboko w kulturze żywienia, że nie da się ich wyeliminować. Choćby przykład z Wiednia gdzie w XVII wieku wraz z najazdem tureckim kawa dostała się na tamtejsze stoły. Wiedeńczycy wcześniej do śniadania pili – piwo. Dopiero nasz rodak Franciszek Kolszycki wprowadził  i zadomowił kawę. Nowy napój nie bardzo smakował mieszkańcom stolicy bowiem Turcy pili ją z fusami, doprawiali kardamonem i słodzili właśnie miodem. Pan Franciszek zaproponował odcedzanie fusów i słodzenie cukrem, który sukcesywnie wyparł twór natury.                                                                                Tak czy inaczej cukier jest wszechobecny i nie da się go uniknąć. Jest zdradliwy bowiem występuje głównie w gotowych produktach spożywczych. Nawet w chlebie. Choć jego ilość potrafi przekraczać rozsądne normy jest niewidoczny. Powoduje to, że wyznaczona przez medycynę „dzienna norma” jest nieświadomie ale permanentnie przekraczana. Dobrze jest jeśli tylko dwukrotnie. Często gęsto trzy i więcej razy.                                 Mój znajomy ze szkolnych lat jest bardzo tęgi.  Gdy go spytasz jak słodzi herbatę bez żenady odpowiada: w domu 3 łyżeczki w gościach 5. Jemu podobnych łasuchów są miliony. Widzą ile jedzą ale to im nie przeszkadza. Stali się zależni jak od narkotyku.
Brak ruchu i nadmiar słodyczy to nowa choroba cywilizacji.
Cukrzyca stała się plagą ludzkości. Stwierdza się jej obecność już u dzieci. Prawdą jest, że cukier to węglowodany, które są nieodzowne do funkcjonowania organizmu. Energia w nich zawarta, której nie zużyły pracujące mięśnie i tkanka mózgowa zostaje przekazana do wątroby. Tam zostaje przetworzona w tłuszcz i zmagazynowana na późniejsze potrzeby. Życie uczy, że raz odłożonego tłuszczyku nie tak łatwo da się usunąć. Czyli cukier tak ale w rozsądnych ilościach! 
Tu należy wspomnieć o pozbawionych kalorii sztucznych słodzikach i o wyciągach z egzotycznych roślin. Powodują paradoksalne reakcje organizmu. Słodki sygnał z języka zapowiada przypływ energii a tu figa z makiem. Natura nie lubi niczego do czego się nie zdołała przygotować na przestrzeni tysięcy lat.

No to by było tego utyskiwania. Ja od lat ani nie słodzę żywności ani nie piję żadnych słodzonych napojów. Gdzie tylko mogę unikam cukru i słodyczy. Ostatnio wziąłem rozwód z alkoholem. Czuję się dużo lepiej, czego i Wam życzę.


Sporo znanych mi osób mogłoby w ramach obiadu jadać trzy desery



Tadeusz Gwiaździński

filary smaku

Owoce morza - małże św. Jakuba - po polsku - przegrzebki - jako luksusowa przystwka

Małże św. Jakuba to po polsku przegrzebki. Bardzo popularne danie w EU. W Polsce spotykane raczej rzadko. Dlatego na urlopie gdzieś w baseni...