czwartek, 11 lipca 2024

Sól, sex, zdrowie i zabobony temu towarzyszące

Sex a sól? Czy faktycznie może działać pobudzająco?  Co ów minerał może mieć wspólnego z miłością, albo miłość z solą?

Kucharze świata eksperymentują tworząc smakowe mieszanki. Na zdjęciu sól wymieszana z atlantyckimi algami
 

Tak postawione pytanie na pierwszy rzut oka wygląda na pozbawione rozsądku. Pierwszym skojarzeniem może być zakochany kucharz czy kucharka (?) która przysłowiowo przesala zupę czy inne potrawy.

Ostatnie (prawdziwie naukowe!) badania wykazały jednak, że osoby zakochane mniej zwracają uwagę na solidność doprawiania potraw solą niż ludzie akurat pozbawieni takich uniesień. Zakochani bardziej są zainteresowani słodkim i kwaśnym niż słonym. Nawet kawa bez cukru wydaje się im być nie za bardzo gorzka!

Zatem ewentualne przesolenie czegoś tam w rauszu różowych uczuć, bywa wynikiem roztargnienia a nie skutkiem dążenia do poprawy smaku. To równie dobrze może znaczyć,że tak samo dobrze można coś tam przepaprykować albo przemajerankować. Czyli stan zakochania i sól w tym przypadku nie mają ze sobą nic wspólnego. Bardziej idzie o brak rzetelnej koncentracji gdy podczas gotowania myśli kucharza błądzą w innym świecie. Z czego jasno wynika, iż w rzeczywistości owo porzekadło absolutnie nie dotyczy samej soli jako takiej.

Z różnych tanich powieści wiemy też, że czasem zdarzało się, iż kochankowie uciekający ogrodowymi opłotkami przed rozwścieczonym ojcem panny, czy też rozjuszonym mężem niewiernej żony, otrzymywali porcję soli wystrzeloną z dubeltówki w zadnią partię ciała.

Ponieważ ta sama represja równie boleśnie spotykała złodziei kradnących wiśnie czy inne dobra ogrodowe, znowu wyobrażenie o związku soli z miłością, się nie klei.

Tutaj dla odmiany kolejna wersja: wędzona sól morska. Ludzie kupują
                                                                                                                                                                    Żeby jednak nie być gołosłownym trzeba wspomnieć o teoriach jakie na ten temat były kiedyś rozpowszechniane. W 1912 przyjaciel i współpracownik Zygmunta Freuda (twórcy psychoanalizy), Ernest Jones, opublikował artykuł o nierozłącznej  więzi człowieka z solą, który to związek uznał za irracjonalny. Twierdził w nim jednak, że sól spełnia określoną rolę w seksualnej podświadomości człowieka. Swoje twierdzenie opierał na tle minionych wieków, kiedy przypisywano soli ogromne znaczenie przy realizacji skutecznej płodności. Było nie było jest jej sporo w męskim nasieniu oraz w moczu płci obojga. Wchodzi takżew skład krwi, łez, potu i innych naturalnych płynów ustrojowych.

Sól i sex

Członkowie dzikich plemion łowców głów po powrocie z polowania na zwierzynę musieli powstrzymać się nie tylko od kontaktów seksualnych, co także i od konsumpcji produktów zawierających sól. Indianie z pewnego plemienia, po zgładzeniu czerwonoskórego brata z innego szczepu musieli przez aż trzy tygodnie przestrzegać powyższego zakazu.

W dawnych Indiach tzw. kobiety boga węża, które w ramach religijnej posługi spełniały rolę prostytutek, co jakiś czas regularnie musiały powstrzymywać się od konsumpcji soli i od udzielania swego ciała innym potrzebującym wiernym. W okresach takiej przerwy utrzymywały się z żebraniny. Połowę uzyskanych w ten sposób pieniędzy oddawały kapłanom, a za wartość drugiej części kupowały sól i łakocie, rozdając je między ubogich mieszkańców wsi.

I znowu. miłość i sól, tak blisko siebie, a jednak z dzisiejszego punktu widzenia, bez konkretnej korelacji.

 Sól jest nam niezbędna nie tylko w kuchni!

Jeszcze w latach 1920-tych opublikowano: „100 i jeden sposobów praktycznego wykorzystania soli”. Na dzień dzisiejszy przemysł i to nie tylko spożywczy wykorzystuje ją na ponad – bagatela - 14.000! sposobów.

Oczywiście, że nie wszystkie związki chemiczne będące solami są jadalne.

Za czasów Stalina, do historii przeszła anegdota rzekomo oparta na faktach. Mianowicie jest w niej mowa o poczęstowaniu w Związku Radzieckim brytyjskiej delegacji dyplomatycznej, potrawami doprawionymi gorzką solą angielską*. Zgodnie z dewizą, że w Kraju Rad nie może niczego brakować na propagandowy rozkaz, kucharze zostali zobligowani do żałosnego w skutkach zaprawienia dań, żeby sobie Anglicy nie pomyśleli, że: u nas nie ma soli angielskiej. Historia jakoś nic nie mówi o tym komu bardziej było do śmiechu. A może była to tylko wymyślona bajeczka, aby odebrać tyranowi nieco z jego przerażającej aury?

 

Tak czy inaczej, do jedzenia nadają się tylko wybrane związki chlorku sodu.

Przez zawodowych kucharzy, z reguły  najwyżej ceniona jest sól morska.

Wcale to nie znaczy, że inne sole są dla człowieka mniej ważne. Choćby przez świadomość faktu, że aby dzieci mogły wyrosnąć na dorosłych obywateli, do rozwoju są im niezbędne trzy sole: chlorek magnezu, wapnia i sodu!

 „Magiczne słone moce” w zabobonach.

Jeszcze we wczesnym średniowieczu na północy Europy chłopi skutecznie chronili swoje zbiory przed zabójczą grzybicą, przez zanurzanie ich w wodzie z solą. Ponieważ sól działa konserwująco na ciała martwych organizmów i skoro wiemy, że jednocześnie działa podtrzymująco na przebieg istotnych procesów istot żywych, często prowadziło to do powstawania metaforycznych skojarzeń.

Nic wobec tego dziwnego, że w owych czasach przypisywano jej magiczne własności.

W oparciu o wiedzę, że działa konserwująco, jednocześnie chroniąc przed doznawaniem szkód, ówcześni chłopi konsekwentnie szli w pole z pługiem, w którym znajdował się specjalny otwór na sól. Miało to zapewniać obfite i zdrowe zbiory oraz odpędzać złe duchy.

 

Haitańczycy wierzyli w możliwość przywracania życia za pomocą soli. W części Afryki i na Karaibach uważano, że złe duchy nocą opuszczają swoją skórę i przyjąwszy postacie kobiet dręczą nas biednych śmiertelników. Te złe moce można było zwalczyć tylko znajdując ich prawdziwą skórę, zanim „złe” zdążyły do niej wrócić. Wystarczyło nasypać soli do ich wnętrza, co uniemożliwiało im powrotne przyjęcie swojej przerażającej postaci.

W składzie rytualnych potraw spożywanych tam podczas ceremonii religijnych, musiała się znajdować odpowiednia doza soli aby w ten sposób utrzymywać złe moce na odpowiedni dystans.

Zarówno wyznawcy religii żydowskiej  jak i mahometanie wierzą, iż sól chroni przed złymi spojrzeniami. Prowadziło to do „ochronnego” nacierania solą ciała noworodków. Także albo sypano im sól na język albo zanurzano w słonej wodzie, co niektórzy badacze historii kultury człowieka uważają za pierwszą formę późniejszej ceremonii chrztu. W Holandii w niektórych domach do dzisiaj maluszkom wkłada się sól do kołyski.

 

Sól i zdrowie

Dzisiejsza medycyna wiedzie stały spór na temat, ile soli powinien człowiek zjadać dziennie. Jedno jest pewne. Osoby pracujące ciężko fizycznie i żyjące w  tropikach, razem z potem tracą dużo soli. Przez co potrzebują jej więcej niż inni obywatele świata. Np. w Afryce Masajowie wypasający bydło, w celu uzupełnienia nadmiernych ubytków soli, nie mając innego wyjścia piją krew upuszczaną z ciała swoich zwierząt.

Człowiek, który się poci i do tego pije za mało płynów, natychmiast doznaje uczucia pragnienia. Wówczas picie wody pozbawionej soli działa kontra produktywnie. Jednak za grosz nie odczuwa się zapotrzebowania na sól. I to jest wielką medyczną zagadką. Czemu odczuwamy pragnienie i głód, które spełniają rolę mechanizmów obronnych, a braku soli w sobie nie potrafimy zdefiniować? Skoro niedobór soli powoduje ból głowy i odczucie słabości. Kolejno zawroty głowy i nudności. Jeśli taki stan potrwa dłużej niż możliwości tolerancyjne organizmu, niestety kończy się śmiercią. Czyżby zawiodła ewolucja?

Wprawdzie są osoby, które jeszcze zanim skosztują tego co stoi przed nimi na talerzu, już potrząsają nad tym solniczką, ale zjawisko to należy zaliczyć do przyzwyczajeń smakowych, a nie do poczucia braku soli. To samo dotyczy skazanych na diety pozbawione NaCl. Osób chorych na nerki albo cierpiących skutkiem permanentnie podwyższonego ciśnienia tętniczego krwi. Tak spreparowane jedzenie nie smakuje, bo wcześniej było się przyzwyczajonym do czegoś innego.

Dla chcącego nic trudnego. Szara kamienna sól wymieszana z suszonymi ziołami. Absolutnie i zdrowo i tanio
                                                                                                                                                                         *  - sól angielska, albo gorzka (inaczej - glauberska) trudna do przełknięcia ze względu na odrażający smak; chemicznie - jest to siarczan magnezu, w medycynie - podawana jako silny środek przeczyszczający.


Tadeusz Gwiaździński

filary smaku

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Anonimowe i uszczypliwie sformułowane komentarze będą automatycznie usuwane. Niedopuszczalne są także treści zawierające otwartą lub ukrytą reklamę firm lub produktów.

Pstrąg z szałwią

Już w starożytnym Rzymie wysoce ceniono zdrowotne własności szałwii. Wiedziano, iż jest nie tylko doskonałą przyprawą w kuchni co i cennym l...