Kiszka ziemniaczana to ozdoba kuchni polsko litewskiej lub litewsko
polskiej - jak kto woli.
Jak można się tutaj doskonale przekonać nie tylko
bigos znajduje się na liście rarytasów wspomnianych kuchni.
Zabierając się do wykonania białej kiełbasy z poprzedniego odcinka postanowiłem wykorzystać rozgardiasz w kuchni i wreszcie zrobić kiszkę ziemniaczaną, o którą rodzina upominała się od lat.
Składniki:
3 kg "starych" ziemniaków, takich jak na placki
200 - 300 g podgardla wieprzowego (autorka przepisu zaleca tłuszcz przylegający do jelit wieprzowych)
jelita wieprzowe
cebula
3 - 4 łyżki smalcu wieprzowego do wysmarowania blachy i podlania kiszki przed pieczeniem
100 g świeżej słoniny
sól
czarny pieprz prosto z młynka, niezbyt drobno zmielony
Wykonanie:
1.) Ziemniaki obrać i zetrzeć na drobnym tarle. Dobrze odcisnąć. Cebulę pokroić w drobną kostkę.
2.) Pokroić podgardle lub kto ma tłuszcz spod jelit. Stopić na patelni i na koniec dodać pokrojoną cebulę. Najwyżej zeszklić. Nie powinna się zezłocić. Dobrze ciepły ale nie wrzący tłuszcz z cebulą wymieszać z masą ziemniaczaną. Doprawić solą i świeżo zmielonym czarnym pieprzem. Otrzymaną masą luźno wypełniać jelita. Patrz poprzedni przepis na białą kiełbasę:
3.) Związać końce i ułożyć na wysmarowanej smalcem blasze. Podlać roztopionym smalcem.
Piec na środkowej półce przez ok. 1 godzinę w temperaturze 160 - 170 stopni C. Grzeje góra + dół.
W kilka minut po wstawienia ponakłuwać w wielu miejscach ostrym patyczkiem. To ma zapobiec pękaniu jelit podczas pieczenia. Niezależnie i tak od czasu do czasu należy kiszkę podlewać gorącym tłuszczem. Gdy zacznie się rumienić - przewrócić na drugą stronę.
4.) Podawanie: podawać na podgrzanym półmisku podlane skwareczkami wytopionymi ze świeżej słoniny. Koniecznie świeżej i żadnej wędzonej.
*
- przepis z mojej ulubionej książki kucharskiej "Kołduny, pyzy i inne
przysmaki" pióra Biruty Markuzy Bienieckiej, wydawnictwo Watra, II
wydanie, W-wa 1976.
Kiedy przed ogłoszeniem stanu wojennego w Polsce przyszło mi wyjechać do Austrii
nigdy nie przypuszczałem, że kaprys losu wbrew wcześniejszym planom zmusi mnie do pozostania tam na stałe.
Podczas pakowania najpotrzebniejszych rzeczy coś mnie tknęło aby zabrać wspomnianą książeczkę ze sobą. Jak się później okazało była mi osłodą pierwszych
gorzkich lat poza krajem. Zawsze z wielką radością wracam do zawartych w niej
nostalgicznych przepisów.
Tadeusz Gwiaździński
Filary Smaku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Anonimowe i uszczypliwie sformułowane komentarze będą automatycznie usuwane. Niedopuszczalne są także treści zawierające otwartą lub ukrytą reklamę firm lub produktów.